Deweloperzy coraz częściej stawiają szeregi identycznych domów pod miastami. Bywa, że dzięki luce w prawie, w "domu jednorodzinnym" znajduje się więcej niż jedno mieszkanie. Jak przyznają eksperci, z tego powodu gminom w Polsce przybywa problemów. Mieszkańcy protestują, a eksperci mówią o "osiedlach koszarowców".
Szeregi identycznych domów sklejonych ścianami, wśród rolniczych pól, które ciągną się nawet kilkaset metrów. Albo potrójne lub poczwórne segmenty podzielone na nieduże mieszkania i ogrodzenia, które przypominają koszary. Takie krajobrazy na przedmieściach w Polsce to już codzienność.
Deweloperzy, stawiając takie domy, realizują je zgodnie z prawem. Wykorzystują do maksimum obowiązującą definicję domu jednorodzinnego (znajdującą się w ustawie Prawo budowlane), zgodnie z którą jest to "budynek wolnostojący lub w zabudowie bliźniaczej albo szeregowej, lub grupowej, służący zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych, stanowiący konstrukcyjnie samodzielną całość, w którym dopuszcza się wydzielenie nie więcej niż dwóch lokali mieszkalnych albo jednego lokalu mieszkalnego i lokalu użytkowego".